Pierwsze starcie z Androidem


Coś mnie napadło, żeby postawić Androida na moim telefonie (LG ks20). Oczywiście tak jak przypuszczałem, odejście od HTC i kupno LG wyszło mi w końcu bokiem. Chyba nikt jeszcze się nie wziął porządnie za stawianie adroida na tym fonie. No więc… ryzyk-fizyk a nóż pójdzie jakaś kompilacja u mnie. Procesor powinien się zgadzać, gorzej z resztą sprzętu, ale zobaczymy.


Haker ze mnie żaden, więc patrzę, co wyrocznia powie. Wygooglałem stronkę z opisem na ppcgeeks.com , który wyglądał całkiem prosto. Potem stąd ściągnąłem sobie kernel, haret.exe (do załadowania go) itd. i…


No cóż, kernel panic… Pogrzebałem znowu trochę w ustawieniach w pliku default.txt


Niewiele lepiej, jedyna różnica, poza obróceniem ekranu (w default.txt) to to, że więcej tekstu mi mignęło po czym został sam pingwin. Szkoda, nie wiem na czym stanął. Już miałem ochotę żeby samemu przekompilować jądro, bo to co ściągnąłem, to „troszkę” mogło nie pasować. Rozum na szczęście wygrał z ambicjami. Niestety, przekroczyłem sporo wyznaczony czas jaki spędziłem nad tym, więc póki co odpuszczam. Zniechęcał mnie zwłaszcza fakt, że ładowanie czasem przebiegało dobrze, a czasem po prostu krzaki na ekranie pojawiały się. Na razie nie mam pojęcia co może być przyczyną. Nic to, kiedyś jeszcze się zabiorę za to.

À propos jądra, przypomniała mi się scenka sprzed lat, kiedy to jadąc na uczelnię kolega mnie zapytał:
– Co tam u ciebie?
– A nic, wczoraj tylko jądro nowe sobie ściągnąłem.
– O, i co, grzebałeś w nim trochę?
– Nie, pobawiłem się tylko chwilę…
Nagle przerwaliśmy rozmowę, bo zgromił nas wzrok staruszki, która wzięła nas chyba za jakichś zboczeńców. Dobrze, że był przystanek, bo mało nie pęklibyśmy ze śmiechu.

Komentarze nie są dozwolone.