Co za wieczór


Skleroza i leń! Zapomniałem zrobić vat7. Obliczylem – zrobione.
Trzeba wstukać. Tylko w co?! stary komp po przeprowadzce gdzieś w pod stertą pudeł.
Laptop!
Istalacja softu. Windowsowy programik z formularzem pod virtualboxem zamula się strasznie, pod wine dostaje padaczki przy próbie wydrukowania. W końcu wstukalem po linuxem, przeniosłem do Vboxa i tam pod winda do pdf’a „wydrukowałem”.
Teraz czas na prawdziwe drukowanie, ale… drukarka u rodziców. Lecę… hehe, chciałbym. Moją połowicę ból brzucha złapał. Dzieci brudne, głodne… no dobra, razem daliśmy radę. 21:30 jadę drukować.
Podłączona drukarka, zaczyna drukować i… papier się zacina. Walka z materią…
Zmiana papieru.
Drukowanie. Dół nie wyraźny. Może to po tym zacięciu? Powtórzenie cyklu. 1, 2, 3… toner padł.
21:45 hmm… hipermarket!
jazda, bieg, jest toner (dobrze, że pamiętałem typ),
bieg do kasy,
bieg po fakturę, bo jutro nie dadzą.
Pani pooowoluuutku wpisała dane. Drukuje fakturę (szczęściara ma toner sprawny).
Bieg do samochodu.
Jazda spowrotem.
Bieg po schodach
Zmiana tonera
Drukuje się… ufff
Pieczątka… lewo widać, pewnie zmarzła.
Podpis… pooodpis, no, podpis! Długopis wbrew nazwie…się wypisał.
Poszukiwanie drugiego. Jest.
Podpis.
Normalnym krokiem do samochodu.
Odpalam. O! Lampa prawa nie świeci.
Jazda do skarbomatu.
Nie ma kolejki. Super.
Skarbomat się zaciął. Nie super.
Żąda załącznika i nijak nie da się anulować „transakcji”. Pukam do ochroniarza żeby mi kartkę jakąś dał. „Moment” powiedział i już go nie widziałęm więcej.
Ha! A jednak jest jeden ekran na którym działa wyjście.
Składam swój załącznik. Poszło, o dziwo nawet potwierdzenie wydrukował.
Dostał uśmieszek 🙂
Wracam do samochodu. Trzech gości w dresach idzie szybko w moją stronę. Hmm…w razie czego co z laptopem? Położyć go, czy walnąć nim któregoś przez łeb?
Minęli mnie. Do autobusu się spieszyli.
Jazda i do domu.
Relaks… chyba sobie wpis z radości na blogu zrobie.
Taaa… zapomniałem, że obiecałem butelki dla dzidzi umyć. Prawie północ. może zaraz się obudzić. Koniec.
Android znów się nie doczekał… eeh

Komentarze nie są dozwolone.