Dwadzieścia


Właśnie skończyłem pracę nad nową płytą Pidżamy Porno. Ależ było pod górkę. Pewnie dlatego, że miała to być moja ostatnia produkcja, ale mniejsza o szczegóły, ważne wnioski na początek:

  1. Torrent, a dokładniej Azureus (vuze) skutecznie rozwala linuksowy filesystem ext3, jeśli jest zapchany do prawie 100%.
  2. DVD-r nie jest dobrym nośnikiem do przenoszenia danych. Co z tego ze na maku wypalona płytka zgadza się ze źródłem, że suma kontrolna md5 tam jest identyczna? U mnie suma była inna. Kwestia napędu? Już zastanawiałem się, że może inaczej md5 jest liczona, ale… jeśli jednak przeniosło się na dysku dane, to proszę bardzo – identycznie.
  3. Md5 jest idealny do sprawdzania, czy kopia jest ok.
  4. Czasem wystarczy przywrócenie systemu do stanu sprzed roku. Nie walałoby się teraz niepotrzebnie tyle części od kompa.

20 (dwadzieścia), to tytuł płyty, wydanej na zakończenie działalności zespołu. Przez parę dni czułem się jakbym miał o tyle lat mniej. Przypomniały mi się czasy gdy po szkole leciałem biegiem do domu, rzucałem plecak i włączałem Rozgłośnię Harcerską. To były czasy, aż się łezka w oku kręci. Trochę tęskno do dzieciństwa, ale… za 20 lat z łezką będę wspominał dzisiejszy dzień.

Co do projektu, to z uwagi na powyższe, dawno tyle serca w pracę nie włożyłem. Mam nadzieję, że spodoba się pomysł, bo koncept inny niż zwykle.

Okładka jest cała czerwona z 20ką na środku, więc co tu wymyślić? I taki tok myślenia poleciał: czarne lub białe na czerwonym. Strasznie kontrastowo. Kontrastowo? hmmm… komiksy są kontrastowe, no to będzie komiksowo i to jeszcze 3D. I oto efekt. Lampy błyskają i kolumny skaczą rytm muzyki, ach jak ja lubię te skrypty pisać – pełen wypas 🙂

Arek z SP jak to zobaczył to powiedział „fender”, ja „co?”, „gitara Fendera”. Więc patrzę, faktycznie, wzorem była taka właśnie, nawet nie wiedziałem że fendera wyprodukowałem.

Zaskoczony byłem jak łatwo mikrofon można wymodelować. Początkowo przeraziła mnie pleciona siatka, ale wystarczyło za teksturę wrzucić zwykłą szachownicę plus bump-mapping również tą samą szachownicą i wygląda jak plecionka. Oszustwo, ale kto nie wie, to sie nie kapnie (na obrazku na samej górze lepiej widać).

„A ta płyta to będzie się kręcić?” Miała być statyczna plansza, ale co tam, niech się kręci. Anizotropowa tekstura ładnie uwydatnia rowki. Do tego po wybraniu koncertu najazd na kapelusz. Jak szaleć to szaleć.

Było trochę czasu, a teraz już nie ma, no i w ostatniej chwili zawsze coś wyskoczy. Trzeba dodać bonusom planszę, niestety już statycznie będzie. Jakie tu ujęcie dać? Kolumna będzie dobra.

Może być, ale ale… hmm… wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten cień. Kurczę, nie wszyscy mogą się domyślić, że to gryf gitary rzuca taki kształt, a co gorsza mogą wymyślić coś innego. Mało czasu, a niech to… gdybym wiedział, to przesunąłbym nieco lampy, a tak to za dużo już renderów zrobionych. Kamera do góry i tak zostanie.

Po wielu kolejnych godzinach spędzonych nad użeraniem się ze złośliwością rzeczy martwych – koniec. Kurier odebrał materiały. Można troszkę się zrelaksować, zrobić wpis do bloga. O! Ktoś coś na kadu pisze. „Jak tam nasza stronka?” hehe, jakie to miłe, pamiętają o mnie 😉 No cóż, odpocznę na emeryturze. Do roboty. Ale jazda, fajne to. Niewyspany strasznie, ale… czuję, że żyję 🙂

Praca czy rozrywka? Chyba oba naraz.

Wnioski na zakończenie. :

  1. Jeżeli robisz to co lubisz, a praca sprawia ci radość, to nigdy tak naprawdę nie pracujesz. Praca nie męczy.
  2. Presja czasu sprawia, że czujesz niespełnienie, bo nie wszystko zdążysz zrobić tak jak chcesz.
  3. Kiedyś trzeba skończyć i powiedzieć „dość, jest wystarczająco dobrze”. Termin, to dobra rzecz.

Komentarze nie są dozwolone.